*
Ally Dawson *
Razem
z Sally poszliśmy zjeść deser lodowy w kawiarence ,, Sumer city "
. Był upalny dzień, wszystkie dzieci były albo pochowane w domu,
albo bawiły się przy jeziorku. Ja razem z moją przyjaciółką
postanowiliśmy się rozerwać.
-
W czym mogę służyć? - głos kelnera, wybudził mnie z transu.
Świetnie.
-
Dla mnie poproszę koktaj mleczno-owocowy i pucharek lodów wiśniowej
a dla mojej przyjaciółki ..., właśnie Ally co chcesz?
Spojrzałam
w oczy przyjaciółki, od niej przynajmniej biło ciepło nie tak jak
u mnie.
-
To samo.
Kelner
zabrał nasze menu i odszedł a ja znów spojrzałam przez okno.
Słońce grzało niemiłosiernie, prawie w ogóle nie było w centrum
miasta. Heh ...
-
Ally? A może po zjedzeniu naszych deserów, pójdziemy na jakieś
zakupy? - melodyjny głos przyjaciółki wyrwał mnie po raz drugi z
transu. - Ally!
-
Co? Hę? Możesz powtórzyć, przepraszam nie słuchałam ...
-
Domyślam się.- zachichotała - Pytam się czy po zjedzeniu, chcesz
się wyrwać na jakieś małe zakupy?
- Przepraszam ale nie mam ochoty ... umówiłam się dzisiaj z Anthonym i Savanną - powiedziałam, widziałam smutek. Wiem mogłam jej wcześniej powiedzieć. - Przepraszam, że ci nie powiedziałam ale ojciec Anthonego chce wykupić Sonic Boom. - dodałam.
- Co?
- Po prostu Selly, ja dalej nie dam rady prowadzić rodzinnej firmy bez taty i mamy - powiedziałam, blondynka miała coś powiedzieć ale do kawiarni weszli przyjaciele.
- Hej Ally! - przywitała mnie radośnie Savannah i mnie przytuliła. - Hej Sally
- Może nie udawaj przed Ally, że mnie lubisz, dobrze?! - odparła lekko zła.
Ah zapomniałam, Sally i Savy nie tolerują się zbytnio.
- Ja udaję? - czarnowłosa parę razy zamrugała oczami. - To ty cały czas wczynasz bójki!
- Savannah ma rację - Odezwał się Anthony.
- Co? Ty jej bronisz, bo z nią chodzisz! - wstała z krzesła. - Gdybyś wiedziała jaką jest suką, dawno zerwałbyś z nią!
Czarnowłosa pobladła, jej zielone iskierki nagle znikły. Usta przycisnęła w wąską linię.
- Że co proszę? Jak tyś mnie nazwała? - syknęła.
O nie, znowu się zaczyna.
- Tak, nazwałam cię suką! I powtórzę to jeszcze raz! - Moon'owa dawno przestała panować nad emocjami, kiedy tylko spotykała Dowell z miłej dziewczyny zmieniała się w kłócącą się laskę.
- Selly, Savannach dość! - wrzasnęłam na całe gardło, nagle poczułam jak mnie to miejsce boli. O boże ochrypłam.
- I widzicie co narobiliście? - warknął zły Anthony i objął mnie. - Macie w tej chwili przestać się kłócić!
- Ale ... - odpowiedziały równocześnie dziewczyny.
- Jakie Ale? Nie widzicie co zrobiliście? Ally straciła głos! Przez was! - krzyknął i odszedł z miejsca, a ja złapałam się za bolące gardło.~
~~~~
- Jest pani chora na anginę - powiedział lekarz, a ja tylko patrzyłam na swoje trampki.
- A co to jest? - spytała Selly.
- Inaczej zapalenie gardła – w najczęstszym rozumieniu ostre zapalenie migdałków podniebiennych i błony śluzowej gardła - powiedział i usiadł za biurkiem. - W skrócie dziewczyna nie może wydobyć ze swoich ust najmniejszego dźwięku przez 48 h.
- Dobrze, do widzenia - powiedziała i wyszliśmy z gabinetu. Gdy tylko przekroczyliśmy próg przechodni odezwała się. - Serio? Musiałaś tak się drzeć?
* Savannah Dowell *
Uh! Jak mnie ta Sally denerwuję! Mam jej już po prostu dość, nie dość, że zabiera moją przyjaciółkę to jeszcze wczyna awantury w kawiarni!
- Savy, nie denerwuj się tak - wyszeptał Anthony i czule pocałował mnie w usta. - Złość piękności szkodzi.
- No wiem ... - odezwałam się w końcu. - Tylko ta cała Moon zaczyna mnie już irytować!
Blondyn uśmiechnął się szatańsko i spojrzał na mnie, ja zdziwiona zapytałam:
- O co ci chodzi?
Zaśmiał się.
- Nie martw się kotku, niedługo zniszczymy Moonów, obiecuję ci - powiedział i połączył nasze usta pocałunkiem. Podoba mi się plan, naprawdę mi się podoba.
- A jaki masz plan?
- Posłużymy się naszą niewinną Allyson Dawson, a dalej to już samo się ułoży - powiedział tajemniczo i poszedł na chwilę gdzieś do kuchni po czym wrócił z butelką wina i dwiema kieliszkami. Nalał czerwoną substancje i podał mi, a ja zanurzyłam w nie usta.
- A jej się nic nie stanie? - spytałam po chwili.
- Nic, a nic. Obiecuję
- Na pewno?
zapytałam zmartwiona. Ten znowu się zaśmiał.
- Obiecuję ci kotku, jej się nic nie stanie ale Moon'om tak - powiedział po chwili
****************
Hej witam was z kolejnym rozdziałem. Mam nadzieję, że wam się podoba :) Zapraszam do komentowania, obserwowania i zaglądania w zakładki :)
Cudny rozdział
OdpowiedzUsuńŚwietny:)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :)
OdpowiedzUsuńJuż nie lubię Savannah i Antoniego.
Czekam na next. ;*
Suuuper ^^ Next :)
OdpowiedzUsuńZapowiada się nieźle!
OdpowiedzUsuńDawaj szybko next!!!!
Boskie i czekam na next <3
OdpowiedzUsuńJest już u mnie 16 rozdział :D
Jejciu! Boski rozdział!
OdpowiedzUsuńZ ogromną niecierpliwością czekam na
dalszy ciąg!
Pozdrawiam i weny życzę ;)