poniedziałek, 14 lipca 2014

Rozdział 1

* Ally Dawson *

Razem z Sally poszliśmy zjeść deser lodowy w kawiarence ,, Sumer city " . Był upalny dzień, wszystkie dzieci były albo pochowane w domu, albo bawiły się przy jeziorku.  Ja razem z moją przyjaciółką postanowiliśmy się rozerwać. 
- W czym mogę służyć? - głos kelnera, wybudził mnie z transu. 
Świetnie.
- Dla mnie poproszę koktaj mleczno-owocowy i pucharek lodów wiśniowej a dla mojej przyjaciółki ..., właśnie Ally co chcesz?
Spojrzałam w oczy przyjaciółki, od niej przynajmniej biło ciepło nie tak jak u mnie. 
- To samo. 
Kelner zabrał nasze menu i odszedł a ja znów spojrzałam przez okno. Słońce grzało niemiłosiernie, prawie w ogóle nie było w centrum miasta. Heh ...
- Ally? A może po zjedzeniu naszych deserów, pójdziemy na jakieś zakupy? - melodyjny głos przyjaciółki wyrwał mnie po raz drugi z transu. - Ally!
- Co? Hę? Możesz powtórzyć, przepraszam nie słuchałam ... 
- Domyślam się.- zachichotała - Pytam się czy po zjedzeniu, chcesz się wyrwać na jakieś małe zakupy? 

- Przepraszam ale nie mam ochoty ... umówiłam się dzisiaj z Anthonym i Savanną - powiedziałam, widziałam smutek. Wiem mogłam jej wcześniej powiedzieć. - Przepraszam, że ci nie powiedziałam ale ojciec Anthonego chce wykupić Sonic Boom. - dodałam.
- Co?
- Po prostu Selly, ja dalej nie dam rady prowadzić rodzinnej firmy bez taty i mamy - powiedziałam, blondynka miała coś powiedzieć ale do kawiarni weszli przyjaciele.
- Hej Ally! - przywitała mnie radośnie Savannah i mnie przytuliła. - Hej Sally
- Może nie udawaj przed Ally, że mnie lubisz, dobrze?! - odparła lekko zła. 
Ah zapomniałam, Sally i Savy nie tolerują się zbytnio. 
- Ja udaję? - czarnowłosa parę razy zamrugała oczami. - To ty cały czas wczynasz bójki!
- Savannah ma rację - Odezwał się Anthony. 
- Co? Ty jej bronisz, bo z nią chodzisz! - wstała z krzesła. - Gdybyś wiedziała jaką jest suką, dawno zerwałbyś z nią! 
Czarnowłosa pobladła, jej zielone iskierki nagle znikły. Usta przycisnęła w wąską linię. 
- Że co proszę? Jak tyś mnie nazwała? - syknęła. 
O nie, znowu się zaczyna. 
- Tak, nazwałam cię suką! I powtórzę to jeszcze raz! - Moon'owa dawno przestała panować nad emocjami, kiedy tylko spotykała Dowell z miłej dziewczyny zmieniała się w kłócącą się laskę.
- Selly, Savannach dość! - wrzasnęłam na całe gardło, nagle poczułam jak mnie to miejsce boli. O boże ochrypłam. 
- I widzicie co narobiliście? - warknął zły Anthony i objął mnie. - Macie w tej chwili przestać się kłócić! 
- Ale ... - odpowiedziały równocześnie dziewczyny.
- Jakie Ale? Nie widzicie co zrobiliście? Ally straciła głos! Przez was! - krzyknął i odszedł z miejsca, a ja złapałam się za bolące gardło.~

~~~~
- Jest pani chora na anginę - powiedział lekarz, a ja tylko patrzyłam na swoje trampki.
- A co to jest? - spytała Selly. 
- Inaczej  zapalenie gardła – w najczęstszym rozumieniu ostre zapalenie migdałków podniebiennych i błony śluzowej gardła - powiedział i usiadł za biurkiem. - W skrócie dziewczyna nie może wydobyć ze swoich ust najmniejszego dźwięku przez 48 h. 
- Dobrze, do widzenia - powiedziała i wyszliśmy z gabinetu. Gdy tylko przekroczyliśmy próg przechodni odezwała się. - Serio? Musiałaś tak się drzeć? 

* Savannah Dowell *

Uh! Jak mnie ta Sally denerwuję! Mam jej już po prostu dość, nie dość, że zabiera moją przyjaciółkę to jeszcze wczyna awantury w kawiarni!
- Savy, nie denerwuj się tak - wyszeptał Anthony i czule pocałował mnie w usta. - Złość piękności szkodzi. 
- No wiem ... - odezwałam się w końcu. - Tylko ta cała Moon zaczyna mnie już irytować!
Blondyn uśmiechnął się szatańsko i spojrzał na mnie, ja zdziwiona zapytałam:
- O co ci chodzi?
Zaśmiał się.
- Nie martw się kotku, niedługo zniszczymy Moonów, obiecuję ci - powiedział i połączył nasze usta pocałunkiem. Podoba mi się plan, naprawdę mi się podoba. 
- A jaki masz plan?
- Posłużymy się naszą niewinną Allyson Dawson, a dalej to już samo się ułoży - powiedział tajemniczo i poszedł na chwilę gdzieś do kuchni po czym wrócił z butelką wina i dwiema kieliszkami.  Nalał czerwoną substancje i podał mi, a ja zanurzyłam w nie usta. 
- A jej się nic nie stanie? - spytałam po chwili.
- Nic, a nic. Obiecuję
- Na pewno? 
 zapytałam zmartwiona. Ten znowu się zaśmiał.
- Obiecuję ci kotku, jej się nic nie stanie ale Moon'om tak - powiedział po chwili


****************
Hej witam was z kolejnym rozdziałem. Mam nadzieję, że wam się podoba :) Zapraszam do komentowania, obserwowania i zaglądania w zakładki :)






7 komentarzy:

  1. Super rozdział :)
    Już nie lubię Savannah i Antoniego.
    Czekam na next. ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Suuuper ^^ Next :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapowiada się nieźle!
    Dawaj szybko next!!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Boskie i czekam na next <3
    Jest już u mnie 16 rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Jejciu! Boski rozdział!
    Z ogromną niecierpliwością czekam na
    dalszy ciąg!
    Pozdrawiam i weny życzę ;)

    OdpowiedzUsuń